Niedawno byłem z koleżanką z pracy w jednym z najciekawszych sklepów z perfumami w Moskwie. Chciała ona pokazać mi różne nowości owocowe, aby zainspirować mnie do tworzenia czegoś nowego. Uwierzcie, byłem zainspirowany, spojrzałem nawet na kilka rzeczy z myślą "chłopie, nie gadaj i nie stój, a kup", zwróciłem też uwagę na zapach, który jest bochaterem dzisiejszego wpisu, ale odpuściłem sobie.
Potem nadszedł nowy rok i nagle otrzymałem od tej że samej koleżanki prezent. Otwieram to. Odczuwam światło, radość, lato w środku zimy. Wciąż słuchając to cudo znajduję i znajduję nowe odcienie.
Długo zastanawiałem się z czym porównać, potem przypomniałem sobie mandarynki o cienkiej skórce, które obierasz w dowolnym momencie i od razu czujesz wakacje w duszy, miętę z ogródka prababci, monpensier z dzieciństwa, dżem malinowy, rum, który kiedyś piłem w cudownym towarzystwie. Zrozumiałem: „Still Life In Rio” jest odzwierciedleniem mojego "dobrze".
Od razu zapamiętuje się skład zapachu. Co przyjemne, autorzy wcale nas nie oszukują, czuje się wszystko, o czym pisali, nie pojawia się pytanie "gdzie jest to czy tamto ".
Na górze sporo cytrusów: yuzu, mandarynka, jest mała nutka świeżo wyciskanego soku pomarańczowego. Dodatkowo spotykamy cierpki imbir, delikatne nawiązanie do cukierków cytrusowych, oraz lekko wyczuwalny zapach skórek cytrusów.
W środku jest trochę pieprzu. Znika on bardzo szybko, praktycznie go nie czuje, ale czytam recenzje, w których ludzie mówią, że pieprz wyskakuje wyraźnie na niektórych typach kobiecej skóry.
Na dole jest Balsam copajski, którego nigdy nie czułem, ale ośmielam się wywnioskować, że to on tworzy lekko lepką drzewność, a nawet żywiczność. Nuta rzadko się objawia, ale jeśli daje o sobie znać, to poważnie i na długi czas. Szczególnie wyraźnie to odczuwam, gdy wracam z mrozu do ciepłego pomieszczenia. Rum i skóra sprawiają, że perfumy są jeszcze bardziej wykwintne i sprowadzają je nieco z nieba na ziemię. Skóra bardziej przypomina zamsz niż np. Zapach skórzanej kurtki czy płaszcza przeciwdeszczowego. Rum jest wytrawny i lekko karmelizowany.
Nie wiem, czy Rio tak pachnie, co zainspirowało autorów zapachu, ale myślę, że to, co stworzyli, może brzmieć jak przyjemny, relaksujący dzień.
Chce sprawdzić, jak "stil life" zabrzmią latem. Interesuje mnie ich zachowanie, bo cytrusy będą wyglądać zupełnie inaczej, a nuty alkoholowe też mogą otwierać się w inny sposób. Zdecydowanie polecam ten zapach tym, którym w życiu brakuje słońca, a także po prostu tym, którzy lubią cytrusy i dobry alkohol.
Pisz chłopie pisz, a ja będę czytał z przyjemnością.
Czytać będę na pewno. Bardzo ciekawy wpis.
O żesz ty! Gdzieś ty mi się zapodział? Dodaję do śledzonych